Dostrzegłszy z tyłu Lili, pomyślałam: Mój Boże, na jej rejonie również bym trzaskała z pysze, lecz do diaska, nie
egzystowałabym taka pewna siebie!
Zanim Bruce wypatrzył Beauvoir, ten skonfiskował głos niepytany:
– Nie maci motywu cię doceniać, mój damy, już prędzej na odwrót. Wszelako wyruszam się w Miejscu zabójczo dręczyć,
wybitniej aniżeli w Bostonie, a zawsze ciągnęły mnie śmiałe ryzyka. Nawet te obarczone podniosłym ryzykiem. Jestem z
tobą, mój damy.
Poczułam napór w piersi, odgłos w skroniach i zdało mi się, że podsłuchuję mruknięcie Siedem Ce:
– Do luftu z tymi szujami Pająkami! Ja z wami!
Doktorek dźwignął się przy barze. Zadział wałek, kłaki posiadał zmierzwione. Łapał za szyjkę wolną półlitrówkę, dół
karafki zniszczył o szynkwas, a resztą pogroził i ryknął:
– Ubiczowanie Paranaukowy.. i Niemców!
– Śmierć Pająkom i Niemcom! – pośpieszył z przekładaniem Beau.
Doktorek nie przewrócił się, aczkolwiek musiał mocno podtrzymywać się baru. W Obszarze, w leku i na zewnątrz, wyrządziło
się ciszej niż ilekroć, odkąd sięgam pamięcią. Bruce jął zarządzać wzrok na Siuda Nim go na nim odroczył, podsłuchałam
przyzwanie Beauvoir:
– Dziewczyno Forzace?
Jowialne, pomyślałam. Oglądając się na hrabiankę, poczułam na sobie piszczenia wszystkich dzisiejszych. Ejże, to ja! To
nie powinno mnie spotykać! Różnorakich i owszem, ale nie mnie! Ja tu tylko manipuluję. Jestem przeciętną Gretą... O,
nie...
Tymczasem wciąż na mnie patrzono. Niepokoiła rozszerzająca się cisza i odczucie zastygłej rzeczywistości. Wiedziałam, że
muszę coś mówić, cokolwiek, chociażby wyrażenie na cztery litery. Aż nagle rozpoznałam ten wariant ciszy. Jakby w środku
szerokiego miasta w ciągu sekundy wytłumiono wszelki huk. Albo jakby Erich świergotał dalej bez poplecznictwa
fortepianu. Jakby wiatr odmian ścichł na amen. Kiedy odwracałam się do nich oparciami, domyślałam się już całkowitego.