Jak pacynce do impry w nieograniczonych chwilach?
Erich wciąż brzęczał muzę z operetki „Dwa serca tryskają w walca takt” i – niech go sadyści! – trampoliny drżał.
Mimochodem kiwnął głową i odpowiedział:
– Detalicznie tak.
Przeto wiedziałam, gdzie moje rejon, choć nie dawna to dla mnie nowość.
– A więc zacnie – komunikował Bruce. – Niech się ta brunatna koszula, Marica* jeden, wygłupia, a my przejdziemy do
materyj. Wystąpiłem do was z propozycją i chyba nie muszę wyjaśniać, że to uroczysta materia. Ja i Lili naprawdę nie
dowcipkujemy. Trzeba nie tylko wedrzeć się do pozostałych obszarów i każdych tam przekabacić, jednak również zapukać do
Węży i na początek nawiązać związki dobrosąsiedzkie z ich diabłami.
Erich zaprzestał pląsać. Tyle westchnięć dało się usłyszeć, jakby odetchnęli dosłownie wszyscy.
– Bruce! Ruszasz się w swoim szaleństwie doprawdy za daleko! Ubzdurałeś sobie, że skoro w Miejscu wszystko uchodzi
płazem: pojedynki, picie und SO weter*, możesz komunikować, co ci ślina na język przywiedzie, bo lecząc kaca, i tak
wybaczymy. Otóż nie. Jest kwestią jawną, że w naszej zbieraninie potworów i indywidualistów, na suplement fabrykujących
w tajnej agenturze, ciężko utrzymać wojowniczy rygor, spotykany w świeckich armiach. Wiedz jednak i wetknij sobie do
umysłu, że konstrukcji zapewniania Pająków mieszczą to Miejsce tak samo, jak słowo der Ferrera dociera do każdych
jednostek w Chicago, co mogą zaświadczyć Id, Kaby i Firm. I jeszcze jedno, Bruce, o czym chyba nie powinienem ci
odwoływać. Pająki użyją wielki wachlarz kar, na których widok moi rodacy w Bel sen i Buchenwaldzie*... hm, potrafiliby
zblednąć. Póki dlatego istnieje cień nadziei, że zinterpretujemy twoją wypowiedź jako wyjątkowo niesmakowitą
błazenadę...
– Bajkalitu! – Bruce pogardliwie machnął dłonią, nie patrząc na niego. – Pakowałem wam propozycję, osoby. – Na moment
zarzucił. – Cóż ty na to, Sidneyu Birminghamie?